W oczekiwaniu na Scrivenera

Odsłony: 550

 Wiele lat temu brytyjska firma Literature and Latte z siedzibą w Truro w Kornwalii, opracowała na Macintosha edytor Scrivener. To właściwie całe studio pisarskie zaprojektowane z myślą o autorach większych projektów – książek, prac naukowych, dużych artykułów – niedrogie, a zarazem potężne narzędziowo. 

Pozwala ono tworzyć je “nieliniowo”, składając niejako z klocków, a więc odmiennie niż w klasycznym edytorze tekstów, jak Microsoft Word, Dokumenty Google, LibreOffice Writer, WordPerfect czy jakikolwiek inny zaawansowany program tej klasy dla dowolnego systemu operacyjnego.

Scrivener (wym. skriwner) znaczy mniej więcej skryba, kopista, pisarczyk (a także i notariusz, rejent) i odnosi się do znanej jeszcze w średniowieczu umiejętności i funkcji. Pierwsza wersja, dla systemu Macintosh, została pokazana w 2007 roku, natomiast w 2011 roku ukazała się wersja dla systemu Windows, nieco opóźniona funkcjonalnie w stosunku do odsłony dla Mac OS X.

Aby zrozumieć sens działania Scrivenera, trzeba zrozumieć leżącą u jego podstaw logikę. Program pozwala gromadzić w jednym miejscu wszystkie niezbędne pliki – tekst, grafikę, metadane, notatki, materiały referencyjne (np. strony internetowe czy PDF) – a następnie tworzyć z nich ostateczny dokument. Wszystkie powstałe materiały można układać w dowolnej kolejności, można je modyfikować i usuwać, przeszukiwać, wyświetlać w oczekiwany sposób (także w różnych oknach), a wreszcie, gdy niezbędne składniki są już gotowe, kompilować z nich ostateczną publikację. Może to być dokument Worda czy Writera, plik PDF, ebook w formacie ePub lub Mobi, wydruk na papierze, PostScript, plik RTF lub tekstowy, strona HTML lub XHTML, wreszcie LaTeX. A więc utworzywszy materiały źródłowe, niejako klocki budulcowe, włączamy je w żądanej kombinacji do ostatecznej kompilacji – mogą być zatem podstawą różnego typu dokumentów finalnych.

Na marginesie. To właśnie powód, dla którego natychmiast podchwyciłem pokrewną ideę page builderów (edytorów stron) na platformie WordPress – pisanie w sekcjach, ktorymi można potem manipulować. Tę cenną technikę oferuje m.in. Elementor, za pomocą którego piszę obecnie ten blog.

Poniższa karuzela ilustracji pokazuje rozmaite etapy budowania projektu i widoki studia w wersji 1.9. Kliknięcie miniatury powoduje jej wyświetlenie – możesz wtedy przewijać obrazy strzałkami po lewej i prawej stronie.

Wielu pisarzy i autorów publikacji nieliterackich uznaje ten program za króla edytorów. Wśród szerokiej klienteli – jak zapewniają twórcy Scrivenera – są pisarze, poeci, autorzy scenariuszy, prawnicy, nauczyciele akademiccy, studenci, tłumacze, dziennikarze. Łatwo dostrzec korzyści, jakie odniosą z jego stosowania np. akademicy i studenci, którzy mogą latami rozwijać rozległe projekty związane z ich pracą i nauką, a doraźnie kompilować finalne dokumenty zawierające jakieś fragmenty rozwijanych prac. Skorzystają też blogerzy piszący dłuższe, analityczne artykuły wymagające przeprowadzenia kwerendy – mogą przygotować tekst w Scrivenerze, a potem przenieść gotowy materiał do Internetu.

Posługuję się Scrivenerem od kilku już lat, napisałem w nim kilka dużych prac, w tym przede wszystkim ebooki o tematyce komputerowej. Jestem autorem technicznym, o specyficznych wymaganiach, zatem pisanie modułowe, metainformacje o projekcie, możliwość wypuszczania rozmaitych produktów końcowych z bazy wiedzy, jaką buduję, jest dla mnie bardzo ważne.

Microsoft Word, w którym czasem piszę większy tekst, jest tzw. faktycznym standardem – wymagają go np. liczne wydawnictwa książkowe. Jednak Word nie ma właśnie tego, co jest tak istotne w procesie budowania projektu z “klocków” – możliwości pisania kawałkami, gromadzenia strzępów wiedzy i kompilowania z nich dokumentu końcowego. W efekcie projekt tworzę w Scrivenerze, a potem eksportuję do formatu Worda, o ile muszę przekazać w takim formacie.

I jeszcze wyjaśnienie, dlaczego w tytule jest mowa o oczekiwaniu. Otóż autorzy wypuścili niedawno na rynek kolejną wersję generacyjną programu dla systemu Mac OS X, Scrivenera 3. Postanowili zarazem dociągnąć wersję dla Windows do tego samego poziomu (do tej pory była zawsze wyraźnie słabsza od apple’owskiej) i oczekujemy w tej chwili na całkowicie zmodernizowaną odsłonę studia. Jestem bardzo podekscytowany tą zapowiedzią, ale na razie – ze wstępnych zapowiedzi – trudno się zorientować, w jakim kierunku pójdą zmiany. Mają być w każdym razie znaczące i pozostaje mi ufać wizji i umiejętnościom Kornwalijczyków.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments